*Leo*
Następnego dnia strasznie mi się nudziło.Dziewczyny były w swoich domach (kilka kilometrów od nas) a Charlie jeszcze spał.Postanowiłem więc zajrzeć na strych,który nie był kilkanaście lat odwiedzany.Ten dom jest po moim dziadku,który jest Polakiem.Mogę więc znaleźć tam różne ciekawe rzeczy.
Wszedłem ostrożnie po skrzypiących schodach na górę, tak by nie zbudzić mojego przyjaciela.Pomieszczenie to było pełne pajęczyn i kurzu.Na szczęście nie bałem się pająków.Moją uwagę przykuła wielka szafa oraz skrzynia stojąca obok niej.Otworzyłem najpierw szafę,jednak nie znalazłem nic tam ciekawego tylko zwykłe ubrania po moim dziadku.Następnie otworzyłem skrzynię.Zobaczyłem w niej pełno dokumentów i albumów,w których były zdjęcia mojej rodziny.Na jednym zdjęciu ujrzałem siebie z jakąś dziewczynką obok.Z tylu zdjęcia był napis : ,,Leo i Karola".To nie może być to o czym myślę - powiedziałem sam do siebie.Zacząłem szukać informacji w dokumentach.Jednak potwierdziło się to o czym myślałem.Karolina jest moją kuzynką,nie ,,przyszywaną" ,lecz prawdziwą.Byłem w szoku!
Zapakowałem zdjęcie i dokument do folii i zszedłem na dół.Ujrzałem tam Charliego robiącego jajecznicę.
*Charlie*
- Co ty tam robiłeś ? - spytałem
- To nie ma znaczenia,patrz co znalazłem - podał mi do ręki folię z czymś w środku
Obejrzałem zdjęcie i dokładnie przeczytałem dokument.
- To oznacza,że to twoja kuzynka! To wspaniale,że jesteście rodziną
- Nie Charlie.Nie mogę już jej kochać w ten sposób jaki kochałem.
- Znajdziesz jeszcze wiele dziewczyn
- Nie! Ona była wyjątkowa.To nie ma znaczenia jeśli już wcześniej byliśmy razem.
- Ale ona dowie się kiedyś prawdy.Lepiej powiedz jej o tym.Wolałaby to usłyszeć od ciebie niż dowiedzieć się sama w złym momencie
- To co mam teraz zrobić Charlie?
- Jedź do niej
Mój przyjaciel wsiadł na motocykl i pojechał prosto do swojej ,,dziewczyny".
*Karolina*
Byłam taka szczęśliwa widząc Leosia rano.Wskoczyłam mu w ramiona chcąc go pocałować jednak...
- Nie możesz - powiedział
- Dlaczego? ! Co ci się stało ?
Podał mi do ręki jakiś dokument, który uważnie obejrzałam.
- Jesteś moim kuzynem? Dlaczego dowiaduje się dopiero teraz? Dlaczego nic o tym nie wiedziałam ?
- Też nie wiedziałem.Znalazłem to w starych dokumentach dziadka.
- Nie wiem co powiedzieć ...
- Nic.Jesteśmy rodziną,cieszmy się
- Muszę to przemyśleć Leo
- Co tak rozmawiacie na zewnątrz? Wejdźcie do środka - powiedziała mama
- Mamo zaczekaj
- Słucham ?
- Dlaczego nie powiedziałaś mi,że Leo to mój kuzyn?
Spoglądnęła na Leo,a później utkwiła wzrok gdzieś daleko
- Tato Leo nie chciał byście się znali
- Dlaczego ?! - krzyknął Leondre
- Chciał cię odizolować od reszty
- Zawsze go nienawidziłem,już wiadomo dlaczego
- Biedna chłopaczyna.Zaparzyć ci herbatkę? - spytała moja mama
- Nie dziękuję - uśmiechnął się Devries - ja już pójdę,przepraszam za problem
Z okazji już prawie 3 tys wyświetleń wstawiam wam następny rozdział ^^ Przede mną trudny tydzień w szkole,trzymajcie kciuki :*
■ Przeczytałeś - Zostaw komentarz,to bardzo motywuje do dalszej pracy :)
poniedziałek, 14 grudnia 2015
sobota, 12 grudnia 2015
Rozdział 16 ,,Oprowadzka po domu"
*Leo*
Siedzieliśmy w ciszy co jakiś czas zerkając na siebie wzrokiem.Trudno się nie dziwić.Pojawiliśmy się tak nagle po 2 latach i myślimy, że wszystko jest super,ale tak na razie nie jest.Musimy zacząć wszystko od początku.
- To myślicie,że zdołamy być tacy sami jak kiedyś? - spytałem długo myśląc nad tym pytaniem
- Oczywiście, że damy radę. Zmieniliśmy się w końcu tylko z wyglądu, prawda? - odpowiedziała Karola
- No tak.Teraz będziemy mogli żyć w spokoju.Lucy i ta reszta już nigdy się między nas nie wtrącą - rzekł Charlie
- Mamy zamiar zakończyć karierę - wtrąciłem się przyjacielowi w zdanie
- Co.. ale dlaczego?
- Chcemy żyć w spokoju.Mamy już dość braku prywatności, ciągłych wywiadów i wyczerpujących koncertów a zwłaszcza psychofanek.Raz prawie mi porwały ubranie!
- Rozumiem was i szanuję waszą decyzję - powiedziała Wera
- To może oprowadzimy was po domu? - zaproponował Lenehan
- To chodźmy
*Karolina*
Poszliśmy najpierw do kuchni.Nigdy nie widziałam tak pieknej kuchni.Podobało mi się w niej wszystko.Każda pani domu by o takiej marzyła.Później udaliśmy się do sypialni.Było tam jedno wielkie dwuosobowe łóżko oraz biała szafa z lustrem.Na przeciwko stała szafka na której były zdjęcia.
- Co to za piesek? - spytałam dostrzegając na jednym ze zdjęć owego zwierzaka
- To jest Lucky.Był ze mną od urodzenia.Niestety odszedł rok temu.Bardzo go kochałem - powiedział Leoś
- Tak mi przykro - poklepałam go po ramieniu
Następnym pomieszczeniem był pokój gości. Były tam 4 fotele,stolik,telewizor i mini bar.Wydawał się być całkiem przytulny.Dziwiłam się dlaczego choćby sami nie spędzali tu czasu.Swoich pokoi nie chcieli nam pokazać.Szanowałam ich prywatność.
- Macie całkiem niezłą chatkę - powiedziałam
- To nie wszystko - rzekł Leo i wyprowadził nas na zewnątrz
Teraz mogłam się lepiej przyjrzeć ogródku.Trawa na zewnątrz była młoda i równo przycięta.Tryskała piękną,świeżą zielenią.Był tam też mały staw,w którym pływały różnokolorowe ryby.Na około niego rosły kwiaty posadzone przez chłopców.
- Ten jest dla ciebie - rzekł Leo podając mi piękną,czerwoną owiniętą w wstążkę różę
- Dziękuję jest śliczna - dałam mu buziaka
Ten poprawił włosy i się zarumienił.
- Na około jak widzicie są domy i ogrody naszych sąsiadów - ciągnął Charlie - Sąsiedzi tu są bardzo mili chociaż gdy pierwszy raz tu się pojawiliśmy myśleli,że jesteśmy jakimiś rozpieszczonymi dzieciakami.Niektórzy nawet myśleli,że jesteśmy parą
- Nie jestem homo - Leo przysunął się do mnie obejmując wokół bioder
- To,że nie mam dziewczyny nie znaczy,że jestem homo - zaśmiał się Charlie - a teraz chodźmy sobie usiąść
Poszliśmy na taras gdzie stała szeroka ławka wraz z drewnianym stolikiem.
- Jest piękna pogoda.Nie ma nic lepszego niż siedzenie na słoneczku - powiedziała Wera
- Co wy na to by w najbliższym czasie pojechać na basen? - zaproponował Leo
- Świetny pomysł,ale... nie potrafię pływać - oznajmiła moja przyjaciółka
- Nauczę cię! - krzyknęła cała nasza trójka
- Wiesz co Leo,może Charlie się tym zajmie
- Chętnie - uśmiechnął się
- Czekajcie za chwilę przyjdę - Leondre wstał i poszedł po coś za tyły domu
- Co on chce zrobić ? - spytałam
- Już chyba wiem co - powiedział Charlie i wziął do ręki szlauf leżący nieopodal
Devries wrócił i odpalił swój szlauf po czym zaczął się lać z Charlim,oblewając również mnie i Weronikę.Świetna była zabawa.Na dworze 37 stopni więc nie żałowaliśmy takiej okazji i wcale nie byłyśmy złe.
- Pożyczyć wam ubrania? - spytał Charlie potrząsając mokrym włosami
- Jakbyście mogli - zaśmiała się Wera
Wyglądaliśmy przekomicznie w za dużych na nas ciuchach chłopców.
- Ale uroczo! - krzyknął Leoś robiąc nam zdjęcie
● Przeczytałeś - Zostaw komentarz
Siedzieliśmy w ciszy co jakiś czas zerkając na siebie wzrokiem.Trudno się nie dziwić.Pojawiliśmy się tak nagle po 2 latach i myślimy, że wszystko jest super,ale tak na razie nie jest.Musimy zacząć wszystko od początku.
- To myślicie,że zdołamy być tacy sami jak kiedyś? - spytałem długo myśląc nad tym pytaniem
- Oczywiście, że damy radę. Zmieniliśmy się w końcu tylko z wyglądu, prawda? - odpowiedziała Karola
- No tak.Teraz będziemy mogli żyć w spokoju.Lucy i ta reszta już nigdy się między nas nie wtrącą - rzekł Charlie
- Mamy zamiar zakończyć karierę - wtrąciłem się przyjacielowi w zdanie
- Co.. ale dlaczego?
- Chcemy żyć w spokoju.Mamy już dość braku prywatności, ciągłych wywiadów i wyczerpujących koncertów a zwłaszcza psychofanek.Raz prawie mi porwały ubranie!
- Rozumiem was i szanuję waszą decyzję - powiedziała Wera
- To może oprowadzimy was po domu? - zaproponował Lenehan
- To chodźmy
*Karolina*
Poszliśmy najpierw do kuchni.Nigdy nie widziałam tak pieknej kuchni.Podobało mi się w niej wszystko.Każda pani domu by o takiej marzyła.Później udaliśmy się do sypialni.Było tam jedno wielkie dwuosobowe łóżko oraz biała szafa z lustrem.Na przeciwko stała szafka na której były zdjęcia.
- Co to za piesek? - spytałam dostrzegając na jednym ze zdjęć owego zwierzaka
- To jest Lucky.Był ze mną od urodzenia.Niestety odszedł rok temu.Bardzo go kochałem - powiedział Leoś
- Tak mi przykro - poklepałam go po ramieniu
Następnym pomieszczeniem był pokój gości. Były tam 4 fotele,stolik,telewizor i mini bar.Wydawał się być całkiem przytulny.Dziwiłam się dlaczego choćby sami nie spędzali tu czasu.Swoich pokoi nie chcieli nam pokazać.Szanowałam ich prywatność.
- Macie całkiem niezłą chatkę - powiedziałam
- To nie wszystko - rzekł Leo i wyprowadził nas na zewnątrz
Teraz mogłam się lepiej przyjrzeć ogródku.Trawa na zewnątrz była młoda i równo przycięta.Tryskała piękną,świeżą zielenią.Był tam też mały staw,w którym pływały różnokolorowe ryby.Na około niego rosły kwiaty posadzone przez chłopców.
- Ten jest dla ciebie - rzekł Leo podając mi piękną,czerwoną owiniętą w wstążkę różę
- Dziękuję jest śliczna - dałam mu buziaka
Ten poprawił włosy i się zarumienił.
- Na około jak widzicie są domy i ogrody naszych sąsiadów - ciągnął Charlie - Sąsiedzi tu są bardzo mili chociaż gdy pierwszy raz tu się pojawiliśmy myśleli,że jesteśmy jakimiś rozpieszczonymi dzieciakami.Niektórzy nawet myśleli,że jesteśmy parą
- Nie jestem homo - Leo przysunął się do mnie obejmując wokół bioder
- To,że nie mam dziewczyny nie znaczy,że jestem homo - zaśmiał się Charlie - a teraz chodźmy sobie usiąść
Poszliśmy na taras gdzie stała szeroka ławka wraz z drewnianym stolikiem.
- Jest piękna pogoda.Nie ma nic lepszego niż siedzenie na słoneczku - powiedziała Wera
- Co wy na to by w najbliższym czasie pojechać na basen? - zaproponował Leo
- Świetny pomysł,ale... nie potrafię pływać - oznajmiła moja przyjaciółka
- Nauczę cię! - krzyknęła cała nasza trójka
- Wiesz co Leo,może Charlie się tym zajmie
- Chętnie - uśmiechnął się
- Czekajcie za chwilę przyjdę - Leondre wstał i poszedł po coś za tyły domu
- Co on chce zrobić ? - spytałam
- Już chyba wiem co - powiedział Charlie i wziął do ręki szlauf leżący nieopodal
Devries wrócił i odpalił swój szlauf po czym zaczął się lać z Charlim,oblewając również mnie i Weronikę.Świetna była zabawa.Na dworze 37 stopni więc nie żałowaliśmy takiej okazji i wcale nie byłyśmy złe.
- Pożyczyć wam ubrania? - spytał Charlie potrząsając mokrym włosami
- Jakbyście mogli - zaśmiała się Wera
Wyglądaliśmy przekomicznie w za dużych na nas ciuchach chłopców.
- Ale uroczo! - krzyknął Leoś robiąc nam zdjęcie
● Przeczytałeś - Zostaw komentarz
czwartek, 10 grudnia 2015
Rozdział 15 ,,Nowa historia"
*Weronika*
Minęły 2 lata odkąd Bars&Melody wyjechali z Wrocławia.Ja i Karola już dawno straciliśmy nadzieję,że kiedykolwiek wrócą.Jedyną rzeczą jaka mi po nich została był pies od Charliego,który teraz jest sporych rozmiarów.Zaczęliśmy prowadzić normalne życie.Chodziliśmy do szkoły,uczyłyśmy się,robiły lekcje i spotykałyśmy się ze sobą.
Dziś są moje urodziny.Spotkałam się z Karolą w dokładnie tej samej restauracji gdzie pierwszy raz spotkaliśmy Leondre i Charliego.Tym razem nie dostałam już prezentu z BAM,otrzymałam bransoletkę przyjaźni.
- Dziękuję !! Jest śliczna,nigdy jej nie zdejmę - powiedziałam
- Wszystkiego najlepszego - oznajmiła przyjaciółka
- Pamiętam Twoje urodziny jakby to było dzisiaj.Jakby dzisiaj Charlie i Leo weszli do restauracji i razem z nami świętowali urodziny.
- Już nigdy ich nie spotkamy.To była przygoda tylko na jakiś czas.
- Tak,smutna prawda.
- Pizza już jest - kelner podał nam talerz z naszą ulubioną pizzę
- No to smacznego - powiedziałyśmy jednocześnie i zabrałyśmy się do jedzenia
Po skończonym posiłku Karolina powiedziała :
- Ale się objadłam
- Ja też.Chodźmy już do mnie.Tam oglądniemy film,który przygotowałam.
Wyszłyśmy więc z restauracji.Do domu mieliśmy kawałek drogi więc poszliśmy na przystanek.Stanęłyśmy obok jakiś chłopaków.
- Pamiętasz tą restaurację? Tu pierwszy raz je poznałyśmy - powiedział jeden z nich
- Tęsknię za Werą i moją Karolą.Żałuje,że wtedy wyjechaliśmy - powiedział brunet
To musiał być zwykły zbieg okoliczności.W końcu dużo jest dziewczyn na świecie o takich imionach.
- Wera zaraz będzie autobus - powiedziała do mnie Karolina
Zauważyłam kątem oka,że chłopcy zaczęli nam się przyglądać.
- Karo,może lepiej pójdziemy na nogach - rzekłam
Nie chciałam mieć ciągle na sobie ich wzroku.
- No dobra.Jeśli tak uważasz.
- Ej czekajcie! - zatrzymał nas brunet
- Co? - spytała niczego nie domyślająca się Karolina
- Znacie Bars&Melody?
- Tak,jesteśmy Bambino.Spotkałyśmy ich nawet,ale pewnego dnia wyjechali i nie wrócili - odpowiedziała
- Nie wierzę! Karola to ja! Leo! Pamiętasz mnie ?
Rzuciła się w ramiona chłopaka.
- Wera,tęskniłem - powiedział Charlie i przytulił mnie
W moich oczach pojawiły się łzy szczęścia
- Wróciliście! - krzyknęłam
- Tak, i mamy zamiar tu zostać - oznajmił Charlie
- Tak się cieszę ! - krzyczała moja przyjaciółka
Nie poszliśmy jednak do hotelu gdzie wszystko się zaczęło.Chłopcy mieli już swoje własne domy.Mieszkali w cichym miejscu,gdzie mieli spokojnych i miłych sąsiadów.
Był to dom jednorodzinny otoczony pięknym zielonym ogrodem.Kwiaty posadzone przez chłopców dojrzewały a w całej okolicy unosił się ich cudowny zapach.Dom był dosyć duży.Miał 2 sypialnie, ogromny salon,łazienkę,dużą kuchnię,pokój gości i strych.Pokój gości nie był używany,ponieważ nie zapraszali gości.
- Usiądźcie sobie - powiedział Charlie podając nam filiżankę kawy
- Może zaczniemy od początku - zaproponował Leo - A więc nie mogliśmy wrócić.Nie wiem czemu.Menadżer kazał nam zostać w kraju.Tłumaczyłem mu,że tu mam swoją najwspanialszą dziewczynę i przyjaciółkę,jednak on nie chciał zmienić zdania.Podrośliśmy trochę i na własną odpowiedzialność wróciliśmy tu by was szukać.Nawet jeśli nie miałoby to żadnego skutku.
- A my straciliśmy nadzieje,że jeszcze kiedykolwiek was zobaczymy - powiedziałam
- Ciągle o was myślałem.Gdy usłyszałem słowa menadżera, że to już koniec z powrotem tutaj załamałem się.Nie koncertowaliśmy.Przez te 2 lata myślałem o was i wspominałem nasze wspólne chwile - rzekł Charlie
- Na szczęście już wszystko jest w porządku - zanurzyłam usta w gorącej kawie
- Już nigdy was nie zostawimy - oznajmił Leondre łapiąc Karolę za rękę
Wyświetlenia idą w górę więc przed terminem wstawiam Wam rozdział ^^ Dziękuję wszystkim,którzy czekali :)
■ Przeczytałeś - Zostaw komentarz
Minęły 2 lata odkąd Bars&Melody wyjechali z Wrocławia.Ja i Karola już dawno straciliśmy nadzieję,że kiedykolwiek wrócą.Jedyną rzeczą jaka mi po nich została był pies od Charliego,który teraz jest sporych rozmiarów.Zaczęliśmy prowadzić normalne życie.Chodziliśmy do szkoły,uczyłyśmy się,robiły lekcje i spotykałyśmy się ze sobą.
Dziś są moje urodziny.Spotkałam się z Karolą w dokładnie tej samej restauracji gdzie pierwszy raz spotkaliśmy Leondre i Charliego.Tym razem nie dostałam już prezentu z BAM,otrzymałam bransoletkę przyjaźni.
- Dziękuję !! Jest śliczna,nigdy jej nie zdejmę - powiedziałam
- Wszystkiego najlepszego - oznajmiła przyjaciółka
- Pamiętam Twoje urodziny jakby to było dzisiaj.Jakby dzisiaj Charlie i Leo weszli do restauracji i razem z nami świętowali urodziny.
- Już nigdy ich nie spotkamy.To była przygoda tylko na jakiś czas.
- Tak,smutna prawda.
- Pizza już jest - kelner podał nam talerz z naszą ulubioną pizzę
- No to smacznego - powiedziałyśmy jednocześnie i zabrałyśmy się do jedzenia
Po skończonym posiłku Karolina powiedziała :
- Ale się objadłam
- Ja też.Chodźmy już do mnie.Tam oglądniemy film,który przygotowałam.
Wyszłyśmy więc z restauracji.Do domu mieliśmy kawałek drogi więc poszliśmy na przystanek.Stanęłyśmy obok jakiś chłopaków.
- Pamiętasz tą restaurację? Tu pierwszy raz je poznałyśmy - powiedział jeden z nich
- Tęsknię za Werą i moją Karolą.Żałuje,że wtedy wyjechaliśmy - powiedział brunet
To musiał być zwykły zbieg okoliczności.W końcu dużo jest dziewczyn na świecie o takich imionach.
- Wera zaraz będzie autobus - powiedziała do mnie Karolina
Zauważyłam kątem oka,że chłopcy zaczęli nam się przyglądać.
- Karo,może lepiej pójdziemy na nogach - rzekłam
Nie chciałam mieć ciągle na sobie ich wzroku.
- No dobra.Jeśli tak uważasz.
- Ej czekajcie! - zatrzymał nas brunet
- Co? - spytała niczego nie domyślająca się Karolina
- Znacie Bars&Melody?
- Tak,jesteśmy Bambino.Spotkałyśmy ich nawet,ale pewnego dnia wyjechali i nie wrócili - odpowiedziała
- Nie wierzę! Karola to ja! Leo! Pamiętasz mnie ?
Rzuciła się w ramiona chłopaka.
- Wera,tęskniłem - powiedział Charlie i przytulił mnie
W moich oczach pojawiły się łzy szczęścia
- Wróciliście! - krzyknęłam
- Tak, i mamy zamiar tu zostać - oznajmił Charlie
- Tak się cieszę ! - krzyczała moja przyjaciółka
Nie poszliśmy jednak do hotelu gdzie wszystko się zaczęło.Chłopcy mieli już swoje własne domy.Mieszkali w cichym miejscu,gdzie mieli spokojnych i miłych sąsiadów.
Był to dom jednorodzinny otoczony pięknym zielonym ogrodem.Kwiaty posadzone przez chłopców dojrzewały a w całej okolicy unosił się ich cudowny zapach.Dom był dosyć duży.Miał 2 sypialnie, ogromny salon,łazienkę,dużą kuchnię,pokój gości i strych.Pokój gości nie był używany,ponieważ nie zapraszali gości.
- Usiądźcie sobie - powiedział Charlie podając nam filiżankę kawy
- Może zaczniemy od początku - zaproponował Leo - A więc nie mogliśmy wrócić.Nie wiem czemu.Menadżer kazał nam zostać w kraju.Tłumaczyłem mu,że tu mam swoją najwspanialszą dziewczynę i przyjaciółkę,jednak on nie chciał zmienić zdania.Podrośliśmy trochę i na własną odpowiedzialność wróciliśmy tu by was szukać.Nawet jeśli nie miałoby to żadnego skutku.
- A my straciliśmy nadzieje,że jeszcze kiedykolwiek was zobaczymy - powiedziałam
- Ciągle o was myślałem.Gdy usłyszałem słowa menadżera, że to już koniec z powrotem tutaj załamałem się.Nie koncertowaliśmy.Przez te 2 lata myślałem o was i wspominałem nasze wspólne chwile - rzekł Charlie
- Na szczęście już wszystko jest w porządku - zanurzyłam usta w gorącej kawie
- Już nigdy was nie zostawimy - oznajmił Leondre łapiąc Karolę za rękę
Wyświetlenia idą w górę więc przed terminem wstawiam Wam rozdział ^^ Dziękuję wszystkim,którzy czekali :)
■ Przeczytałeś - Zostaw komentarz
środa, 2 grudnia 2015
Rozdział 14 ,,Powrót do domu"
*Charlie*
Wróciłem do baru.Nie zastałem tam ani Wery,ani Karoli ani Leosia.Jednak już po chwili usłyszałem krzyki dobiegające z męskiej toalety.
- Ej! Dziewczyny co wy robicie!? - zauważyłem je próbujące dostać się do mojego przyjaciela
- Charlie powiedz nam o co chodzi - mówiły spokojnym już tonem
- My... my szykujemy wam niespodziankę,dlatego nie chcieliśmy wam mówić - musiałem coś wymyślić
- Trzeba było tak od razu.A po za tym nie za dużo już tych prezentów, chłopaki? - spytała Wera
- Ee tam.Chodźmy już do hotelu. - chciałem jak najszybciej zmienić temat
- Tak,jestem zmęczony. - z toalety wyszedł Leondre
- Nie uciekaj mi więcej - przytuliła go Karolina a on ją złapał za rękę
- Nie będę,obiecuję - powiedział
Wyczerpani wróciliśmy do hotelu.Najpierw jednak odprowadziliśmy dziewczyny do domu.Położyłem się z Leo na łóżku i włączyliśmy TV.
- Nie ma nic ciekawego - przewijałem kanały
- To chodźmy już spać Charlie.Jestem zmęczony - chłopak przykrył się kołdrą i wtulił we mnie
Wyłączyłem więc telewizor i zamknąłem oczy ...
*Karolina *
Obudziłam się rano o 10.Z kuchni czułam piękne zapachy świątecznych potraw.Mama właśnie je szykowała.Tak,to już dzisiaj.Już dzisiaj wigilia ! Ubrałam swoją bluzkę w reniferki i założyłam czapkę św.Mikołaja.
- Co ty za cyrk odstawiasz kochanie - spytała mama żartobliwie
- Idę do Wery.Kupiliśmy Charliemu i Leo prezenty,które wręczymy wieczorem.
- Ale wieczorem jesz z nami kolację
- Przykro mi mamo.Nie tym razem
- No dobra,ale nie siedź długo
- Masz moje słowo - uśmiechnęłam się i wyszłam prosto do mojej przyjaciółki
Gdy zapukałam do drzwi wybiegła Wera i razem ze mną ekscytowała się wieścią,że już dziś są święta.
- Chodź jestem sama - zaprosiła mnie do środka
- Ja nie wierzę,że to już dzisiaj.Że to w tym miesiącu spełniliśmy swoje największe marzenie i że dziś będziemy jedli kolację ze swoim największym marzeniem ! - krzyczałam
- Ja też nie mogę w to uwierzyć! Ta wigilia będzie wspaniała!
- To niesamowite! A tak wogóle to przyszłam razem z prezentem żeby później nie wracać po niego do domu
- Spoko.Połóż go tam w rogu
Z pokoju wybiegł maleńki piesek,którego Wera dostała od Charlsa
- Jejuu jaka słodzina.Jak się nazywa? - wzięłam go na ręce
- Charlie
- To świetnie ! - maluch wchodził mi na twarz liżąc mnie po policzku
- Uwielbia zabawy,aportowanie po prostu wszystko co związane z bieganiem
- Jak to szczeniaki
- Heh tak.Chodź oglądaniemy Kevina.Jak to w święta - zaproponowała
- Dobry pomysł.Co to za święta bez Kevina.
Dzień minął bardzo szybko.W mgnieniu oka była już godzina 17.
- Myślę,że powinniśmy już iść - powiedziałam i wzięłam prezent dla Leo
- Tak! Jejj - krzyczała Wera
Weszliśmy do hotelu.Ku naszemu zdziwieniu był zapełniony ludźmi.
- Co tu się dzieje ? - spytałam sama siebie
- Charlie Lenehan i Leondre Devries wyjechali co oznacza,że hotel ponownie jest czynny - powiedział jakiś mężczyzna pracujący w tym miejscu
- Jak to wyjechali? - uklękłam na kolana i zaczęłam płakać
Wera rzuciła prezent na podłogę i zalała się łzami.
- Zostawili list - mężczyzna nam go podał
,,Dziewczyny, nie chcieliśmy wam tego robić.Jednak wymagała tego sytuacja.Przepraszamy.Nie martwcie się,niedługo wrócimy.Wesołych świąt! Kochamy Was!"
- Nie wierzę,ale dlaczego...- dalej płakałam
- Nie zdążyliśmy ich nawet pożegnać
- Wyjechali za granicę, nie połączymy się z nimi
- Dlaczego to się stało !!!? - krzyczała Wera - Dlaczego !!?
To już koniec tak jakby 1 części opowiadania :( Wrócę do Was jakoś 20 grudnia.Z tego miejsca życzę Wam wesołych,rodzinnych świat :* Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia <3
O i kochani możecie pisać w komentarzu jakie jeszcze zakładki mogę dodać na bloga by go urozmaicić ^,^
Wróciłem do baru.Nie zastałem tam ani Wery,ani Karoli ani Leosia.Jednak już po chwili usłyszałem krzyki dobiegające z męskiej toalety.
- Ej! Dziewczyny co wy robicie!? - zauważyłem je próbujące dostać się do mojego przyjaciela
- Charlie powiedz nam o co chodzi - mówiły spokojnym już tonem
- My... my szykujemy wam niespodziankę,dlatego nie chcieliśmy wam mówić - musiałem coś wymyślić
- Trzeba było tak od razu.A po za tym nie za dużo już tych prezentów, chłopaki? - spytała Wera
- Ee tam.Chodźmy już do hotelu. - chciałem jak najszybciej zmienić temat
- Tak,jestem zmęczony. - z toalety wyszedł Leondre
- Nie uciekaj mi więcej - przytuliła go Karolina a on ją złapał za rękę
- Nie będę,obiecuję - powiedział
Wyczerpani wróciliśmy do hotelu.Najpierw jednak odprowadziliśmy dziewczyny do domu.Położyłem się z Leo na łóżku i włączyliśmy TV.
- Nie ma nic ciekawego - przewijałem kanały
- To chodźmy już spać Charlie.Jestem zmęczony - chłopak przykrył się kołdrą i wtulił we mnie
Wyłączyłem więc telewizor i zamknąłem oczy ...
*Karolina *
Obudziłam się rano o 10.Z kuchni czułam piękne zapachy świątecznych potraw.Mama właśnie je szykowała.Tak,to już dzisiaj.Już dzisiaj wigilia ! Ubrałam swoją bluzkę w reniferki i założyłam czapkę św.Mikołaja.
- Co ty za cyrk odstawiasz kochanie - spytała mama żartobliwie
- Idę do Wery.Kupiliśmy Charliemu i Leo prezenty,które wręczymy wieczorem.
- Ale wieczorem jesz z nami kolację
- Przykro mi mamo.Nie tym razem
- No dobra,ale nie siedź długo
- Masz moje słowo - uśmiechnęłam się i wyszłam prosto do mojej przyjaciółki
Gdy zapukałam do drzwi wybiegła Wera i razem ze mną ekscytowała się wieścią,że już dziś są święta.
- Chodź jestem sama - zaprosiła mnie do środka
- Ja nie wierzę,że to już dzisiaj.Że to w tym miesiącu spełniliśmy swoje największe marzenie i że dziś będziemy jedli kolację ze swoim największym marzeniem ! - krzyczałam
- Ja też nie mogę w to uwierzyć! Ta wigilia będzie wspaniała!
- To niesamowite! A tak wogóle to przyszłam razem z prezentem żeby później nie wracać po niego do domu
- Spoko.Połóż go tam w rogu
Z pokoju wybiegł maleńki piesek,którego Wera dostała od Charlsa
- Jejuu jaka słodzina.Jak się nazywa? - wzięłam go na ręce
- Charlie
- To świetnie ! - maluch wchodził mi na twarz liżąc mnie po policzku
- Uwielbia zabawy,aportowanie po prostu wszystko co związane z bieganiem
- Jak to szczeniaki
- Heh tak.Chodź oglądaniemy Kevina.Jak to w święta - zaproponowała
- Dobry pomysł.Co to za święta bez Kevina.
Dzień minął bardzo szybko.W mgnieniu oka była już godzina 17.
- Myślę,że powinniśmy już iść - powiedziałam i wzięłam prezent dla Leo
- Tak! Jejj - krzyczała Wera
Weszliśmy do hotelu.Ku naszemu zdziwieniu był zapełniony ludźmi.
- Co tu się dzieje ? - spytałam sama siebie
- Charlie Lenehan i Leondre Devries wyjechali co oznacza,że hotel ponownie jest czynny - powiedział jakiś mężczyzna pracujący w tym miejscu
- Jak to wyjechali? - uklękłam na kolana i zaczęłam płakać
Wera rzuciła prezent na podłogę i zalała się łzami.
- Zostawili list - mężczyzna nam go podał
,,Dziewczyny, nie chcieliśmy wam tego robić.Jednak wymagała tego sytuacja.Przepraszamy.Nie martwcie się,niedługo wrócimy.Wesołych świąt! Kochamy Was!"
- Nie wierzę,ale dlaczego...- dalej płakałam
- Nie zdążyliśmy ich nawet pożegnać
- Wyjechali za granicę, nie połączymy się z nimi
- Dlaczego to się stało !!!? - krzyczała Wera - Dlaczego !!?
To już koniec tak jakby 1 części opowiadania :( Wrócę do Was jakoś 20 grudnia.Z tego miejsca życzę Wam wesołych,rodzinnych świat :* Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia <3
O i kochani możecie pisać w komentarzu jakie jeszcze zakładki mogę dodać na bloga by go urozmaicić ^,^
niedziela, 29 listopada 2015
Rozdział 13 ,,Niespodziewany SMS"
*Weronika*
Następnego dnia po południu wybraliśmy się w czwórkę do miasta.Było one pięknie udekorowane przeróżnymi świątecznymi ozdobami,a na środku stała ogromna choinka.
- Uwielbiam takie klimaty.Wspaniałe uczucie. - powiedział Charlie
Ja też bardzo lubiłam wszystko co związane ze świętami.We wszystkich sklepach,do których się wejdzie można ujrzeć piękne dekoracje.
- To może chodźmy najpierw do empika? - zaproponował Leondre
- Dobry pomysł - powiedziała Karola trzymająca go za rękę
W empiku znaleźliśmy wiele promocji.Prawie wszystko było do 50% taniej.
- Patrzcie jakie urocze! - wskazałam na 2 misie w czapeczce św.Mikołaja przytulające się do siebie.
Leo wyciągnął z kieszeni 20 zł po czym poszedł do kasy i kupił owe pluszaki.Wręczył je Karoli.
- Ojj,ty kochany mój - powiedziała
Później poszliśmy do przedziału z albumami artystów.
- To najnowsza płyta 1D! - zaczęłam krzyczeć
Charlie wziął płytę i zrobił kompletnie to samo co Devries.
- Proszę - powiedział wręczając mi ją
- Charlie...nie musiałeś - oznajmiłam
- Są święta,można zrobić wyjątki - uśmiechnął się
Następnie wyszliśmy i udaliśmy się do kina.Oglądneliśmy piękny film, przy którym ja i Karola ryczałyśmy jak głupie a chłopcy nas tylko pocieszali.
- Ten film był piękny, niestety takie związki tylko w filmach - oznajmiłam
- Nieprawda.Ja Karolę również kocham ponad wszystko - mówił Leo
- Ja Cię też.Nigdy bym nie pomyślała,że mój idol będzie moim chłopakiem.To jest marzenie ponad wszystko
- Ja się przyjaźnię z Weroniką.Jest dla mnie jak siostra. - powiedział Charlie
- A ty jesteś moim bratem - zaśmiałam się
- A tak w ogóle gdzie pani Devries? - spytał Charls
- Moja mama jest w hotelu,ogląda Titanica - odpowiedział się Leo
- Przecież mogła iść z nami,co nam szkodzi - wtrąciła się Karolina
- Mama woli zostać w domu i pooglądać filmy - powiedział Leondre
- To tak jak ja,chociaż odkąd pojawiliście się w moim życiu wszystko się zmieniło - rzekłam
- Tak,to prawda.Potrafiła cały dzień leżeć w domu i oglądać filmy oraz seriale - przytaknęła Karola
- To teraz może pójdziemy na ostatniego kebaba w tym roku? - zaproponował Charlie
- Dlaczego ostatniego? - przez moje myśli przechodziły najgorsze rzeczy
- Bo w święta już nie wypada.Zresztą będziemy najedzeni pierożkami i barszczem mamy Devries.
- Hah, racja
Poszliśmy do najbliższego baru i kupiliśmy 4 kebaby.Była zniżka i zapłaciliśmy 25 zł.Usiedliśmy do stolika i cieszyliśmy się ostatnim fast foodem w tym roku.
*Charlie*
Gdy zajadałem się kebabem niespodziewanie dostałem smsa.To był menadżer.
Chłopcy,24 grudnia musicie z powrotem wrócić do rodzinnego miasta.Będzie tam na Was czekać stęskniona rodzina.
To oznaczało jedno.Nasze plany poszły na marne.Zrobiliśmy tyle rzeczy żeby spędzić ten jeden dzień jak najlepiej a okazało się,że musimy wracać.Nie chciałem o tym mówić dziewczynom.Nie chciałem ich smucić.Poprosiłem na chwilę Leosia na bok i wyjaśniłem mu całą sytuację.Nie chciał wracać.Bardzo mu się tu w Polsce spodobało.Jednak nie mieliśmy innego wyjścia.
- Chłopaki no chodźcie tu! - zawołała Wera
Z powrotem zajęliśmy swoje miejsca jednak wyraźnie było po nas widać,że uśmiech z naszych twarzy znikł.
- Co się stało ? - spytała Karolina
- Nic.Wszystko w porządku. - odpowiedziałem próbując zachować sztuczny uśmiech na twarzy
- Widzę,że coś was gnębi
- Ja już wyjdę - oznajmiłem po czym opuściłem restaurację
Zadzwoniłem do menadżera.
Łączenie.
- Bill?
- Charlie?
- Nie chcę wyjeżdżać.Chcę tu zostać.
- Rodzina czeka.
- Niech odpuszczą ten jeden raz.
- Charlie wolisz przyjaciół niż rodzinę?
- Oboje są dla mnie bardzo ważni.
- Musisz wrócić do kraju.Jeśli tego nie zrobisz sam po ciebie przylecę.
- Rób jak chcesz ja się stąd nie ruszam.
*Leo*
Charliego rozmowę było słychać w restauracji.
- Słyszycie? O czym on mówi ? - spytała Wera
- Nie słyszę do końca ale chyba coś o rodzinie
- Przesłyszałyście się moje drogie.Chodźmy może zagrać w bilarda o tam - próbowałem odwrócić ich uwagę
- Leo ty coś wiesz - powiedziały jednocześnie
- Ja? Ja... nic nie wiem
Następnego dnia po południu wybraliśmy się w czwórkę do miasta.Było one pięknie udekorowane przeróżnymi świątecznymi ozdobami,a na środku stała ogromna choinka.
- Uwielbiam takie klimaty.Wspaniałe uczucie. - powiedział Charlie
Ja też bardzo lubiłam wszystko co związane ze świętami.We wszystkich sklepach,do których się wejdzie można ujrzeć piękne dekoracje.
- To może chodźmy najpierw do empika? - zaproponował Leondre
- Dobry pomysł - powiedziała Karola trzymająca go za rękę
W empiku znaleźliśmy wiele promocji.Prawie wszystko było do 50% taniej.
- Patrzcie jakie urocze! - wskazałam na 2 misie w czapeczce św.Mikołaja przytulające się do siebie.
Leo wyciągnął z kieszeni 20 zł po czym poszedł do kasy i kupił owe pluszaki.Wręczył je Karoli.
- Ojj,ty kochany mój - powiedziała
Później poszliśmy do przedziału z albumami artystów.
- To najnowsza płyta 1D! - zaczęłam krzyczeć
Charlie wziął płytę i zrobił kompletnie to samo co Devries.
- Proszę - powiedział wręczając mi ją
- Charlie...nie musiałeś - oznajmiłam
- Są święta,można zrobić wyjątki - uśmiechnął się
Następnie wyszliśmy i udaliśmy się do kina.Oglądneliśmy piękny film, przy którym ja i Karola ryczałyśmy jak głupie a chłopcy nas tylko pocieszali.
- Ten film był piękny, niestety takie związki tylko w filmach - oznajmiłam
- Nieprawda.Ja Karolę również kocham ponad wszystko - mówił Leo
- Ja Cię też.Nigdy bym nie pomyślała,że mój idol będzie moim chłopakiem.To jest marzenie ponad wszystko
- Ja się przyjaźnię z Weroniką.Jest dla mnie jak siostra. - powiedział Charlie
- A ty jesteś moim bratem - zaśmiałam się
- A tak w ogóle gdzie pani Devries? - spytał Charls
- Moja mama jest w hotelu,ogląda Titanica - odpowiedział się Leo
- Przecież mogła iść z nami,co nam szkodzi - wtrąciła się Karolina
- Mama woli zostać w domu i pooglądać filmy - powiedział Leondre
- To tak jak ja,chociaż odkąd pojawiliście się w moim życiu wszystko się zmieniło - rzekłam
- Tak,to prawda.Potrafiła cały dzień leżeć w domu i oglądać filmy oraz seriale - przytaknęła Karola
- To teraz może pójdziemy na ostatniego kebaba w tym roku? - zaproponował Charlie
- Dlaczego ostatniego? - przez moje myśli przechodziły najgorsze rzeczy
- Bo w święta już nie wypada.Zresztą będziemy najedzeni pierożkami i barszczem mamy Devries.
- Hah, racja
Poszliśmy do najbliższego baru i kupiliśmy 4 kebaby.Była zniżka i zapłaciliśmy 25 zł.Usiedliśmy do stolika i cieszyliśmy się ostatnim fast foodem w tym roku.
*Charlie*
Gdy zajadałem się kebabem niespodziewanie dostałem smsa.To był menadżer.
Chłopcy,24 grudnia musicie z powrotem wrócić do rodzinnego miasta.Będzie tam na Was czekać stęskniona rodzina.
To oznaczało jedno.Nasze plany poszły na marne.Zrobiliśmy tyle rzeczy żeby spędzić ten jeden dzień jak najlepiej a okazało się,że musimy wracać.Nie chciałem o tym mówić dziewczynom.Nie chciałem ich smucić.Poprosiłem na chwilę Leosia na bok i wyjaśniłem mu całą sytuację.Nie chciał wracać.Bardzo mu się tu w Polsce spodobało.Jednak nie mieliśmy innego wyjścia.
- Chłopaki no chodźcie tu! - zawołała Wera
Z powrotem zajęliśmy swoje miejsca jednak wyraźnie było po nas widać,że uśmiech z naszych twarzy znikł.
- Co się stało ? - spytała Karolina
- Nic.Wszystko w porządku. - odpowiedziałem próbując zachować sztuczny uśmiech na twarzy
- Widzę,że coś was gnębi
- Ja już wyjdę - oznajmiłem po czym opuściłem restaurację
Zadzwoniłem do menadżera.
Łączenie.
- Bill?
- Charlie?
- Nie chcę wyjeżdżać.Chcę tu zostać.
- Rodzina czeka.
- Niech odpuszczą ten jeden raz.
- Charlie wolisz przyjaciół niż rodzinę?
- Oboje są dla mnie bardzo ważni.
- Musisz wrócić do kraju.Jeśli tego nie zrobisz sam po ciebie przylecę.
- Rób jak chcesz ja się stąd nie ruszam.
*Leo*
Charliego rozmowę było słychać w restauracji.
- Słyszycie? O czym on mówi ? - spytała Wera
- Nie słyszę do końca ale chyba coś o rodzinie
- Przesłyszałyście się moje drogie.Chodźmy może zagrać w bilarda o tam - próbowałem odwrócić ich uwagę
- Leo ty coś wiesz - powiedziały jednocześnie
- Ja? Ja... nic nie wiem
Zaczęły mnie gonić po całej restauracji.Jedyna droga ucieczki to zamknięcie się w męskiej toalecie.
- Leo otwórz ! - krzyczały
- Nic wam nie powiem! - chciałem za wszelką cenę dochować tajemnicy Charliego
Dziękuję za przeczytanie tego myślę zwariowanego rozdziału XD Aktualnie jestem chora,więc nie wiem kiedy będzie następny rozdział jednak postaram się jak najszybciej :(
piątek, 27 listopada 2015
Rozdział 12 ,,Ostatni koncert i świąteczne prezenty"
*Leo*
Leżałem w swoim pokoju grając w grę na PlayStation gdy nagle weszła mama.Zerwałem się z łóżka i jak dziecko wskoczyłem w jej ramiona.
- Jak u ciebie synku? - spytała
- Dobrze, mamy tu wszystko.Picie,łóżka,jedzenie,telewizor,toaletę ...
- No to cieszę się.Charlie mówił,że dzisiaj idziecie na zakupy świąteczne
- Tak to prawda
- Nie musicie iść.Ja wszystko kupiłam.
- Oj mamo nie musiałaś - wziąłem od niej 2 ciężkie torby i postawiłem przy stole
- Nocujesz u nas?
- Jeśli pozwolicie - uśmiechnęła się
- Jasne,zaraz pokaże ci pokój.Chodź za mną.
Poszliśmy do pokoju 129.Tam położyłem mamy walizki i pomogłem się jej rozpakować.
- A więc tam masz toaletę,tam kuchenkę,tu jest lodówka,telewizor... - pokazywałem jej wszystkie rzeczy w pokoju
- Okej a co z tobą?
- Ja mam swój własny pokój,ale jest jeszcze jedna sprawa.Dziś mam koncert w Katowicach i muszę zostawić cię samą no chyba,że przyjdą dziewczyny.
- Jakie dziewczyny?
- Weronika,czyli moja przyjaciółka i Karolina moja dziewczyna.
- Oj Leoś,ale ty szybko dorastasz
- Mamo... - zaśmiałem się
- Przyprowadź je tu.Chętnie je poznam.
- Zaraz muszę jechać na koncert.Jutro ci je przedstawię - niechętnie powiedziałem
*Charlie*
Pakowałem właśnie najważniejsze rzeczy na koncert gdy niespodziewanie weszła do pokoju Wera.
- Charlie,znów koncert? - spytała
- Tak,to już ostatni w Polsce
- Ostatni?! Czyli... już wyjeżdżacie?
- Nie,nie chce stąd wyjeżdżać.
- Jaka ulga.Nie chcę Cię stracić.
- Ja ciebie też - zostawiłem na chwilę pakowanie i podszedłem do dziewczyny - Też nie chcę ciebie tracić.Obiecuję,że po koncercie wprowadzam się tu na stałe.
- Trzymam cię za słowo Charlie.
Przytuliłem Weronikę,wziąłem torbę i poszedłem szukać Leosia.
Znalazłem go w swoim pokoju w towarzystwie swojej mamy,pakującego się.
- Już,jeszcze tylko wodę - powiedział
- Cześć Charlie - powiedziała mama Leo
- Witam panią.Jedzie pani z nami?
- Nie ! To znaczy mama zostaje w domu,prawda mamo? - wtrącił się Devries - Tak,ja wam nie przeszkadzam.Bawcie się dobrze.
- Dziękujemy.Następnym razem mamę zabierzemy - posłałem jej uśmiech
- Dobra mamo,to my idziemy
Wzieliśmy swoje torby i poszliśmy prosto do naszego autokaru.Tam już czekała na nas ekipa.Przywitaliśmy się z każdym i zajęliśmy miejsca.
...
Po koncercie z okazji zbliżających się świąt postanowiliśmy kupić naszym przyjaciółkom ,,mały" prezent.
- Co chcesz kupić Werze? - spytał Leo
- Szczeniaka owczarka niemieckiego
- Psa?! Zwariowałeś?
- Jest jedynaczką,a piesek ode mnie na pewno byłby dobrym towarzyszem
- No nie wiem,rób jak uważasz.Ja Karoli kupuję IPhone'a i bukiet 100 różnokolorowych róż
- Leo ty romantyku
- No wiem,wiem jestem słodki
- Dobra,to chodź słodziaku kupić te prezenty
Poszliśmy najpierw do kwiaciarni gdzie Leo kupił bukiet.Biedny ledwo je mógł utrzymać haha.Później poszliśmy kupić szczeniaka.Był przesłodki.Nie zawahałem się kładąc na blat 1000 zł.
- Mamy już psa,mamy kwiaty to jeszcze telefon - powiedział Leondre
Poszliśmy do innego sklepu,w którym chłopak kupił swojej dziewczynie telefon.
- Jaki kolor? Złoty, srebrny czy szary? - spytał sprzedawca
- Srebrny IPhone 6 - odpowiedział Leo
Po zakupie prezentów wróciliśmy do hotelu.Mama była zaskoczona tym co trzymałem w rękach.
- Charlie,skąd masz tego szczeniaka? - spytała poważna
- To prezent dla Weroniki.Zawsze chciała mieć psa - odpowiedziałem a pani Devries się uspokoiła
- To ja za jakiś czas wrócę - powiedziałem i wyszedłem z psem na rękach prosto do domu Weroniki
Zapukałem.
- Charlie? usłyszałem głos w drzwiach
- Mam dla ciebie taki mały prezent - obróciłem się i pokazałem jej pieska
- O rany! Jest przesłodki.
- Rodzice pozwolą ci go zatrzymać?
- Pewnie! Zawsze chcieli mieć psa.
- To super.Jak go nazwiesz?
- Hmm... Charlie!
- Moim imieniem? O jak miło - zarumieniłem się i podrapałem psiaka za uchem
- Wejdź do środka - powiedziała i wzięła na ręce futrzastego słodziaka
*Leo*
Ja natomiast poszedłem do Karoliny.Drzwi otworzył jej brat.
- Jest Karolina? - spytałem
- Karolina! - krzyknął i odszedł
- Leoś! To...to dla mnie ?
- Pewnie! To dla najwspanialszej dziewczyny na świecie - podałem jej kwiaty
- Jej dziękuję! Kocham Cię! - pocałowała mnie.Mogłbym zawsze wracać do tej chwili
- Ale to nie wszystko - zza pleców wyjąłem IPhone
- Jezuu, dziękuję !! - wzięła do ręki paczke z telefonem i szybko go rozpakowała
- To takie 2 małe prezenciki ode mnie na święta - skromnie powiedziałem
- Ja ci nigdy nie kupię lepszych prezentów - powiedziała smutna
- Nie potrzebuję prezentów i pieniędzy.Mam ciebie.Ty jesteś moim prezentem lepszym niż wszystkie inne razem wzięte.
Dziękuję za przeczytanie rozdziału ^^ Tydzień sprawdzianów mi się już skończył choć teraz czekają mnie poprawy XD Już za niedługo niespodziewanie coś się stanie z naszymi bohaterami,lecz to na razie tajemnica :)
Leżałem w swoim pokoju grając w grę na PlayStation gdy nagle weszła mama.Zerwałem się z łóżka i jak dziecko wskoczyłem w jej ramiona.
- Jak u ciebie synku? - spytała
- Dobrze, mamy tu wszystko.Picie,łóżka,jedzenie,telewizor,toaletę ...
- No to cieszę się.Charlie mówił,że dzisiaj idziecie na zakupy świąteczne
- Tak to prawda
- Nie musicie iść.Ja wszystko kupiłam.
- Oj mamo nie musiałaś - wziąłem od niej 2 ciężkie torby i postawiłem przy stole
- Nocujesz u nas?
- Jeśli pozwolicie - uśmiechnęła się
- Jasne,zaraz pokaże ci pokój.Chodź za mną.
Poszliśmy do pokoju 129.Tam położyłem mamy walizki i pomogłem się jej rozpakować.
- A więc tam masz toaletę,tam kuchenkę,tu jest lodówka,telewizor... - pokazywałem jej wszystkie rzeczy w pokoju
- Okej a co z tobą?
- Ja mam swój własny pokój,ale jest jeszcze jedna sprawa.Dziś mam koncert w Katowicach i muszę zostawić cię samą no chyba,że przyjdą dziewczyny.
- Jakie dziewczyny?
- Weronika,czyli moja przyjaciółka i Karolina moja dziewczyna.
- Oj Leoś,ale ty szybko dorastasz
- Mamo... - zaśmiałem się
- Przyprowadź je tu.Chętnie je poznam.
- Zaraz muszę jechać na koncert.Jutro ci je przedstawię - niechętnie powiedziałem
*Charlie*
Pakowałem właśnie najważniejsze rzeczy na koncert gdy niespodziewanie weszła do pokoju Wera.
- Charlie,znów koncert? - spytała
- Tak,to już ostatni w Polsce
- Ostatni?! Czyli... już wyjeżdżacie?
- Nie,nie chce stąd wyjeżdżać.
- Jaka ulga.Nie chcę Cię stracić.
- Ja ciebie też - zostawiłem na chwilę pakowanie i podszedłem do dziewczyny - Też nie chcę ciebie tracić.Obiecuję,że po koncercie wprowadzam się tu na stałe.
- Trzymam cię za słowo Charlie.
Przytuliłem Weronikę,wziąłem torbę i poszedłem szukać Leosia.
Znalazłem go w swoim pokoju w towarzystwie swojej mamy,pakującego się.
- Już,jeszcze tylko wodę - powiedział
- Cześć Charlie - powiedziała mama Leo
- Witam panią.Jedzie pani z nami?
- Nie ! To znaczy mama zostaje w domu,prawda mamo? - wtrącił się Devries - Tak,ja wam nie przeszkadzam.Bawcie się dobrze.
- Dziękujemy.Następnym razem mamę zabierzemy - posłałem jej uśmiech
- Dobra mamo,to my idziemy
Wzieliśmy swoje torby i poszliśmy prosto do naszego autokaru.Tam już czekała na nas ekipa.Przywitaliśmy się z każdym i zajęliśmy miejsca.
...
Po koncercie z okazji zbliżających się świąt postanowiliśmy kupić naszym przyjaciółkom ,,mały" prezent.
- Co chcesz kupić Werze? - spytał Leo
- Szczeniaka owczarka niemieckiego
- Psa?! Zwariowałeś?
- Jest jedynaczką,a piesek ode mnie na pewno byłby dobrym towarzyszem
- No nie wiem,rób jak uważasz.Ja Karoli kupuję IPhone'a i bukiet 100 różnokolorowych róż
- Leo ty romantyku
- No wiem,wiem jestem słodki
- Dobra,to chodź słodziaku kupić te prezenty
Poszliśmy najpierw do kwiaciarni gdzie Leo kupił bukiet.Biedny ledwo je mógł utrzymać haha.Później poszliśmy kupić szczeniaka.Był przesłodki.Nie zawahałem się kładąc na blat 1000 zł.
- Mamy już psa,mamy kwiaty to jeszcze telefon - powiedział Leondre
Poszliśmy do innego sklepu,w którym chłopak kupił swojej dziewczynie telefon.
- Jaki kolor? Złoty, srebrny czy szary? - spytał sprzedawca
- Srebrny IPhone 6 - odpowiedział Leo
Po zakupie prezentów wróciliśmy do hotelu.Mama była zaskoczona tym co trzymałem w rękach.
- Charlie,skąd masz tego szczeniaka? - spytała poważna
- To prezent dla Weroniki.Zawsze chciała mieć psa - odpowiedziałem a pani Devries się uspokoiła
- To ja za jakiś czas wrócę - powiedziałem i wyszedłem z psem na rękach prosto do domu Weroniki
Zapukałem.
- Charlie? usłyszałem głos w drzwiach
- Mam dla ciebie taki mały prezent - obróciłem się i pokazałem jej pieska
- O rany! Jest przesłodki.
- Rodzice pozwolą ci go zatrzymać?
- Pewnie! Zawsze chcieli mieć psa.
- To super.Jak go nazwiesz?
- Hmm... Charlie!
- Moim imieniem? O jak miło - zarumieniłem się i podrapałem psiaka za uchem
- Wejdź do środka - powiedziała i wzięła na ręce futrzastego słodziaka
*Leo*
Ja natomiast poszedłem do Karoliny.Drzwi otworzył jej brat.
- Jest Karolina? - spytałem
- Karolina! - krzyknął i odszedł
- Leoś! To...to dla mnie ?
- Pewnie! To dla najwspanialszej dziewczyny na świecie - podałem jej kwiaty
- Jej dziękuję! Kocham Cię! - pocałowała mnie.Mogłbym zawsze wracać do tej chwili
- Ale to nie wszystko - zza pleców wyjąłem IPhone
- Jezuu, dziękuję !! - wzięła do ręki paczke z telefonem i szybko go rozpakowała
- To takie 2 małe prezenciki ode mnie na święta - skromnie powiedziałem
- Ja ci nigdy nie kupię lepszych prezentów - powiedziała smutna
- Nie potrzebuję prezentów i pieniędzy.Mam ciebie.Ty jesteś moim prezentem lepszym niż wszystkie inne razem wzięte.
Dziękuję za przeczytanie rozdziału ^^ Tydzień sprawdzianów mi się już skończył choć teraz czekają mnie poprawy XD Już za niedługo niespodziewanie coś się stanie z naszymi bohaterami,lecz to na razie tajemnica :)
poniedziałek, 23 listopada 2015
Rozdział 11 ,,Bambinos- nie mogę ich zawieść"
*Karolina*
Kurczowo trzymałam Leosia za rękę,martwiąc się o Weronikę i Charliego.Chłopak tylko uspokajał mnie słowami: Będzie dobrze,zaraz wrócą.Jednak ja snułam różne teorie.
Na szczęście już niedługo potem do naszego pokoju hotelowego weszli ci,o których mowa.
- I jak ? - zapytał Leo puszczając moją rękę
- Powiedziałem mu to co powinienem - odpowiedział Charlie
- Mam nadzieję,że nie przesadziłeś.Z takimi humorkami lepiej uważać - powiedział Devries.Chyba trochę posunął się za daleko
- Jeszcze ty się mnie czepiasz?! - rzekł Lenehan
- Charlie... - Wera położyła rękę na jego bark
- Dajcie mi spokój - chłopak wyszedł z pokoju i udał się do innego,do numeru 143
- Co powinniśmy zrobić ? - spytałam
- Nic.Przejdzie mu. - odpowiedział Leondre
- Ale mówiłeś,że nie był jeszcze w takim stanie
- Bo nie był. - Leoś pocałował mnie w policzek
- A..um... są tu kamery?
- Tak,a co?
- Zobaczmy co Charlie robi w pokoju - zaproponowałam
- Dobry pomysł - powiedziała Weronika wpatrująca się we mnie i w Leo
- Chodźmy do pokoju z kamerami - chłopak ponownie chwycił mnie za rękę
W pokoju z kamerami szukaliśmy pomieszczenia w którym przebywał Charlie.Był to pokój nr 143.
- Jak myślicie co on tam robi ? - spytała Wera
- Na ścianach widać porozwieszane zdjęcia z fanami.Jest to najwidoczniej pokój o Bambinos.Myślę więc,że rozmyśla o fanach - odpowiedziałam
- Patrzcie,on płacze.Przyjrzyjcie się.
- Czekajcie tu,pójdę do niego - oznajmił Leo
*Leo*
Po wyjściu z pokoju z kamerami skręciłem w prawą stronę i udałem się schodami na piętro.Zakręciłem prosto do pomieszczenia nr.143.Po wejściu do pokoju zobaczyłem rzeczywiście płaczącego Charliego.
- Przepraszam Was wszystkich.Przepraszam,że musieliście znosić dziś moje humory.Pomyślałem o Bambinos i o trasie i wiem,że nie mogę ich zawieść - szlochał
Lekko się uśmiechnęłem i przytuliłem przyjaciela.
- Życie toczy się dalej,a Bambinos na nas czekają.Wiem,że czasem jest nam trudno ale musimy zrobić wszystko z uśmiechem na twarzy - powiedziałem
- Dziękuję Leo
- Przecież wiesz,że jestem po to by cię wspierać.Jesteś dla mnie jak brat.
- Jesteśmy braćmi - chłopak otarł łzy z policzków
- Cieszę się,że mój wiecznie radosny Charlie powrócił.Jutro mamy kolejny koncert.
- Weźmy Karolę i Werę - zaproponował Lenehan
- W mediach jest głośno o tym,że mam dziewczynę.Na szczęście nie wiedzą jak wygląda dlatego nie chce się z nią publicznie pokazywać.Wolę by nikt więcej o tym nie wiedział.
- Rozumiem Cię.W takim razie Wery też nie możemy wziąć bo one są nierozłączne - zażartował
- Hah racja
- A tak w ogóle to dzwoniła do mnie Twoja mama.Powiedziała,że przyjedzie na 3 dni.
- To dobrze.Tęsknię za nią.
- Masz 15 lat.Potrzebujesz jeszcze opieki mamy.
- Tak,wiem.Chociaż... jak będę miał 18 lat to wprowadzam się na stałe do Polski.
- Ja też ze swoją przyszłą dziewczyną
- Werą?
- Żartujesz? - zaczął się śmiać
- A czemu nie?
- To tylko moja przyjaciółka
- Okej rozumiem
- Chyba powinniśmy już zabrać się za świąteczne zakupy nieprawdaż?
- Jutro.Dziś muszę odpocząć po tym wszystkim.
- To chodźmy do dziewczyn na dół - zaproponowałem
Zeszliśmy na dół i z powrotem weszliśmy do pokoju z kamerami.Weronika i Karolina nie były tam jednak same.Stał z nimi jakiś wysoki,dobrze zbudowany chłopak.
- Leo,to jest mój brat Dylan.Dylan to jest mój chłopak Leo - bałem się reakcji jej brata
Jednak chłopak wyciągnął do mnie rękę i powiedział tylko :,,Dbaj o nią".
Przytaknęłem.To chyba oczywiste,że będę o nią dbał.To mój skarb.
- Dylan przyszedł tu dlatego,że mnie szukał więc spokojnie - zaśmiała się Karola - ale już sobie idzie prawda Dylan?
- Tak.Nie przeszkadzam wam tu dzieciaki - powiedział i wyszedł
Nie lubiłem gdy ktoś mówił na mnie dzieciak.Uważam,że jestem już na tyle dorosły,że nie powinno się tak do mnie zwracać.
W końcu znalazłam chwilę czasu by napisać rozdział :D Przede mną trudny tydzień,bo czeka mnie jeszcze 5 sprawdzianów :( Miłego dnia, kochani.
Kurczowo trzymałam Leosia za rękę,martwiąc się o Weronikę i Charliego.Chłopak tylko uspokajał mnie słowami: Będzie dobrze,zaraz wrócą.Jednak ja snułam różne teorie.
Na szczęście już niedługo potem do naszego pokoju hotelowego weszli ci,o których mowa.
- I jak ? - zapytał Leo puszczając moją rękę
- Powiedziałem mu to co powinienem - odpowiedział Charlie
- Mam nadzieję,że nie przesadziłeś.Z takimi humorkami lepiej uważać - powiedział Devries.Chyba trochę posunął się za daleko
- Jeszcze ty się mnie czepiasz?! - rzekł Lenehan
- Charlie... - Wera położyła rękę na jego bark
- Dajcie mi spokój - chłopak wyszedł z pokoju i udał się do innego,do numeru 143
- Co powinniśmy zrobić ? - spytałam
- Nic.Przejdzie mu. - odpowiedział Leondre
- Ale mówiłeś,że nie był jeszcze w takim stanie
- Bo nie był. - Leoś pocałował mnie w policzek
- A..um... są tu kamery?
- Tak,a co?
- Zobaczmy co Charlie robi w pokoju - zaproponowałam
- Dobry pomysł - powiedziała Weronika wpatrująca się we mnie i w Leo
- Chodźmy do pokoju z kamerami - chłopak ponownie chwycił mnie za rękę
W pokoju z kamerami szukaliśmy pomieszczenia w którym przebywał Charlie.Był to pokój nr 143.
- Jak myślicie co on tam robi ? - spytała Wera
- Na ścianach widać porozwieszane zdjęcia z fanami.Jest to najwidoczniej pokój o Bambinos.Myślę więc,że rozmyśla o fanach - odpowiedziałam
- Patrzcie,on płacze.Przyjrzyjcie się.
- Czekajcie tu,pójdę do niego - oznajmił Leo
*Leo*
Po wyjściu z pokoju z kamerami skręciłem w prawą stronę i udałem się schodami na piętro.Zakręciłem prosto do pomieszczenia nr.143.Po wejściu do pokoju zobaczyłem rzeczywiście płaczącego Charliego.
- Przepraszam Was wszystkich.Przepraszam,że musieliście znosić dziś moje humory.Pomyślałem o Bambinos i o trasie i wiem,że nie mogę ich zawieść - szlochał
Lekko się uśmiechnęłem i przytuliłem przyjaciela.
- Życie toczy się dalej,a Bambinos na nas czekają.Wiem,że czasem jest nam trudno ale musimy zrobić wszystko z uśmiechem na twarzy - powiedziałem
- Dziękuję Leo
- Przecież wiesz,że jestem po to by cię wspierać.Jesteś dla mnie jak brat.
- Jesteśmy braćmi - chłopak otarł łzy z policzków
- Cieszę się,że mój wiecznie radosny Charlie powrócił.Jutro mamy kolejny koncert.
- Weźmy Karolę i Werę - zaproponował Lenehan
- W mediach jest głośno o tym,że mam dziewczynę.Na szczęście nie wiedzą jak wygląda dlatego nie chce się z nią publicznie pokazywać.Wolę by nikt więcej o tym nie wiedział.
- Rozumiem Cię.W takim razie Wery też nie możemy wziąć bo one są nierozłączne - zażartował
- Hah racja
- A tak w ogóle to dzwoniła do mnie Twoja mama.Powiedziała,że przyjedzie na 3 dni.
- To dobrze.Tęsknię za nią.
- Masz 15 lat.Potrzebujesz jeszcze opieki mamy.
- Tak,wiem.Chociaż... jak będę miał 18 lat to wprowadzam się na stałe do Polski.
- Ja też ze swoją przyszłą dziewczyną
- Werą?
- Żartujesz? - zaczął się śmiać
- A czemu nie?
- To tylko moja przyjaciółka
- Okej rozumiem
- Chyba powinniśmy już zabrać się za świąteczne zakupy nieprawdaż?
- Jutro.Dziś muszę odpocząć po tym wszystkim.
- To chodźmy do dziewczyn na dół - zaproponowałem
Zeszliśmy na dół i z powrotem weszliśmy do pokoju z kamerami.Weronika i Karolina nie były tam jednak same.Stał z nimi jakiś wysoki,dobrze zbudowany chłopak.
- Leo,to jest mój brat Dylan.Dylan to jest mój chłopak Leo - bałem się reakcji jej brata
Jednak chłopak wyciągnął do mnie rękę i powiedział tylko :,,Dbaj o nią".
Przytaknęłem.To chyba oczywiste,że będę o nią dbał.To mój skarb.
- Dylan przyszedł tu dlatego,że mnie szukał więc spokojnie - zaśmiała się Karola - ale już sobie idzie prawda Dylan?
- Tak.Nie przeszkadzam wam tu dzieciaki - powiedział i wyszedł
Nie lubiłem gdy ktoś mówił na mnie dzieciak.Uważam,że jestem już na tyle dorosły,że nie powinno się tak do mnie zwracać.
W końcu znalazłam chwilę czasu by napisać rozdział :D Przede mną trudny tydzień,bo czeka mnie jeszcze 5 sprawdzianów :( Miłego dnia, kochani.
Subskrybuj:
Posty (Atom)