piątek, 23 października 2015

Rozdział 1 ,,Najlepsze urodziny"

Siedziałam z Werą w restauracji.Były właśnie moje urodziny.Zaprosiłam ją na ciepłą pizzę,gdy za oknem tak zimno.Płatki śniegu odbijały się od szyb.Wiatr był okropny,a w dodatku temperatura osiągała 5 stopni.
   Wera dała mi w prezencie koszulkę,na której widniało zdjęcie BAM.Bardzo mi się podobała.Oczywiście podziękowałam jej i uściskałam ją mocno.Oboje byliśmy fankami duetu Bars & Melody.Bardzo ich kochaliśmy.
- Bula,już nie mogę - powiedziała Wera odkładając ostatni kawałej pizzy jaki był na jej talerzu
- Ok rozumiem.Wiesz co ? Poczekaj tutaj a ja pójdę do toalety ubrać tą śliczną bluzkę co od ciebie dostałam.
Udałam się do toalety.Niestety na drzwiach nie widniał znaczek ,,dla kobiet" lub ,,dla mężczyzn".Poszłam więc do tej drugiej.Po drodze niechcacy wpadłam na jakiegoś chłopaka.Podniosłam głowę i okazało się,że to nikt inny jak Leondre aka Bars !
- O moj Boze !!! - zaczęłam krzyczeć
Chłopak zaczął mnie uspokajać.
- Spokojnie - uśmiechnął się
- Ty...ty jesteś Leo ! Muszę o tym jak najszybciej powiedzieć Weronice !!!
- Zaczekaj.Co trzymasz w ręku ?
Dałam do jego dłoni bluzkę którą dostałam od Wery.
- Jesteś Bambino ?
- Tak ! - z mojego oka poleciała łza szczęścia.
Już po chwili znalazłam się w jego ramionach.Zapłakana wypowiedziałam słowa :
- Gdzie Charlie ? Też tu jest ?
- Poszedł do restauracji zamówić obiad
- Do tej restauracji ? Przecież tam jest Wera !!!
Wymknęłam się z jego objęć i pobiegłam prosto do mojej przyjaciółki.
- Wera ! Wera ! - zaczęłam krzyczeć zanim jeszcze wbiegłam do restauracji.W środku zobaczyłam Werę siedzącą razem z Charlim przy jednym stoliku.Miała czerwone oczy , napewno niedawno płakała.
- Karolina ! - zaczęła krzyczeć
- Wera ! Oni tu są,oni tu naprawde są
 - Możemy was na chwilę zostawić? - wzięłam przyjaciółkę na bok
- Jak spotkałaś Charliego?
- No siedziałam tu i czekałam na ciebie i on podszedł i o Boże nie mogłam w to uwierzyć.Przysiadł się i postawił mi shake'a.A Ty Leo?
- Pomyliłam toalety i weszłam do męskiej
Wera parsknęła śmiechem.
- Dziewczyny wracajcie tu ! - krzyknął Leondre
- Już,już idziemy.
Chłopaki odsunęli nam krzesła i kazali usiąść.
- Jak to się stało,że tu trafiliście ?
- Mamy koncert i postanowiliśmy coś przekąsić - powiedział Charlie
- To jest straszne uczucie,że w moje urodziny nie mogłam pojechać na Wasz koncert.Za to dostałam wspaniały prezent - koszulkę z Wami
- Zabierzemy Was na koncert - powiedział Leo trzymając bilety z napisem,,pierwsze miejsca''
Zaczęłyśmy piszczeć jak głupie.Zostałyśmy nawet wyproszone z restauracji.
- To było zabawne - Charlie zaczął się śmiać
- Masz rację - powiedziałam i nasza 4 zaczęła się śmiać
- Przyznam,że macie tu naprawdę ładnie udekorowane miasto jak na święta
Tak.Dzisiaj jest 15 grudnia.Zaczęły się nam ferie świąteczne.To nie wiarygodne,że koniec tego roku będzie najlepszą przygodą w całym moim życiu.
  Pod restaurację podjechał autobus z napisem 143 Tour.Jego wnętrze było cudowne.Czułam się jak w najdroższym hotelu.Ruszyliśmy prosto do celu - miejsca gdzie odbędzie się koncert.Przez całą drogę rozmawialiśmy o sobie.Poznaliśmy się bliżej.Zrobiliśmy też kilka zdjęć.Dzięki temu inni nam uwierzą hihi.Gdy dojechaliśmy na miejsce było tam pełno Bambinos.
 Wogóle nic nie słyszałam.Widziałam jedynie dziennikarzów robiących nam zdjęcia.Zaraz będzie,że Bars & Melody przyjechali na koncert ze swoimi dziewczynami.Bambinos również okazały zdziwienie,no ale cóż.Weszliśmy na salę koncertową.W tym momencie musieliśmy się z nimi pożegnać.Ja z Werą zasiadłyśmy na widowni w 1 rzędzie a Leo i Charlie zostali na scenie.Koncert zaczął się moją ulubioną piosenką - Hopeful.
  Po koncercie byłam bardzo zmęczona,wręcz zasnęłam w autobusie.
- Karolina - ktoś szturchał mnie po ramieniu
Nie chciałam otworzyć oczu.Myślałam,że to mama budząca mnie do szkoły i że to wszystko to tylko piękny sen.Jednak już po chwili mogłam dokładnie usłyszeć głos Leo : ,,Karola już jesteśmy w domu"

1 komentarz

  1. Tsa...
    Chcałabym mieć taki sen.
    Bo w realu by się to nie stało.

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Devon